Derbissaka, 17.12.2022
Dlaczego jestem Bratem Mniejszym?
To banalne pytanie zadał mi cztery lata temu pewien Belg na naszej misji w Rafaï, a ja do dzisiaj w sposób prosty nie potrafię na nie sobie odpowiedzieć. Rzadko bo rzadko, ale pytanie powraca do mnie jak bumerang. Dzisiaj znowu pojawiło się na horyzoncie. Otóż jestem od pięciu dni w najdalej oddalonej wiosce od naszej misji w Rafaï, wioska nazywa się Derbissaka (170 km). Pierwsze 70 kilometrów razem z moją ekipą (kucharz, myśliwy i kilku wyrostków do cięcia drzewa) pokonaliśmy bez problemu zaledwie w trzy godziny, zatrzymując się w Dembia, by tam dla wiernych odprawić niedzielną Eucharystię. W poniedziałek rano, skoro świt wyruszyliśmy w kierunku Derbissaki, czyli karkołomne 100 kilometrów, które zajęło nam cały dzień od 5-ej rano do 19-ej wieczorem bez przerwy na odpoczynek, zatrzymywaliśmy się jedynie by ciąć drzewa, które torowały nam drogę, a odpoczywaliśmy jadąc samochodem. Pobyt kapłana w Derbissace dla miejscowych to jedna z dwóch okazji w ciągu roku by się wyspowiadać, przystąpić do komunii, uczestniczyć w porannej Eucharystii, posłuchać wieczorem katechez, ale też okazja by kupić taniej lekarstwa, mydło, cukier, zeszyty dla dzieci. Dla mnie z kolei jest to okazji by cieszyć się rajem, miejscem odciętym od cywilizacji, bez sieci komórkowej, prądu i bieżącej wody, gdzie ubrania pierze się w strumieniu, na prysznic wystarczy wiaderko wody pod gołym niebem, a żeby dobrze zjeść trzeba coś upolować, ludzie za to są bardzo prości, szczerzy, otwarci i hojni, nie mają powodów, żeby kłamać, albo kraść, nie muszę się tu o nic martwić.Tutaj chciałbym przejść do pytania postawionego w tytule, przygotowując jutrzejszą homilię sięgnąłem do komentarzy Tertuliana, po prosty geniusz, aż dreszcze przechodzą po ciele czytając te teksty, gdyby nie założył swojej sekty z pewnością byłby dzisiaj doktorem Kościoła. Pisze on: Bóg na skutek rywalizującego działania odzyskał obraz i podobieństwo (Rdz 1,26), które zabrał diabeł.Może dla was to nic nowego, ale dla mnie jest to niesamowite, w Jezusie Chrystusie mamy nie tylko obraz naszego Boga, ale też zapisany wzór człowieka. Ucząc się Jezusa, uczymy się jak mamy kochać innych, przebaczać, iść przez życie głosząc innym dobrą nowinę, że nie wszystko stracone, że jeszcze może być lepiej, że każdy z nas ma szansę na raj, choćby wydawało się, że nasze życie to piekło. Jak doskonale zrozumiał to święty Franciszek, który nie tylko chciał pójść za Jezusem, ale stać się jak On. Jego pisma, życie, stygmaty pokazują nam Alter Christi. Wykorzystując intuicję Tertuliana moglibyśmy powiedzieć, że Bóg posłużył się Franciszkiem by odzyskać właściwy obraz i podobieństwo Kościoła, które zabrał diabeł.Dziś znowu ten obraz został utracony, zamiast zachwycać odraża. Wezwanie idź i odbuduj mój Kościół pozostaje tak bardzo aktualne. Spróbujmy na nie odpowiedzieć, nie w sposób spektakularny, gwałtowny, głośny, ale powoli, po cichu, cegła po cegle, z radością głosząc dobrą nowinę, że jeszcze nie jest tak źle, że nie wszystko stracone, że tuż za rogiem jest Miłość, która się nie kończy.
Pozdrawiam i życzę Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia,
Brat Hieronim OFM